piątek, 22 czerwca 2012
#2 Niall - part 2
I tak mijały dni, tygodnie. Powoli zbliżał się dzień ślubu. Siedziałaś na kanapie przed telewizorem. Do salonu wszedł twój tato trzymając kopertę.
TATO: Rozmawiałem z Anne i pomyśleliśmy, że może zaprosilibyśmy chłopaków na ślub. Co ty na to...?
TY: Serio?
TATO: No tak. Nikogo tam nie znasz, a wiem jak bardzo ich lubisz. Z resztą my też. To jak? Dasz im zaproszenie? Poszlibyśmy sami, ale musimy jeszcze załatwić kilka spraw. Do zobaczenia później. - położył kopertę na stoliku przed tobą i wyszedł z domu z Anne. Cieszyłaś się, że chłopcy będą na weselu twojego taty. Będziesz miała z kim gadać. Chociaż z tego co mówiła Anne, zaprosiła tam ludzi mniej więcej w twoim wieku. Ale ty wolałaś już kogoś znać. Wzięłaś zaproszenie i wyszłaś z domu. Wiedziałaś że chłopcy siedzą na ogrodzie.
TY: Cześć chłopcy! - powiedziałaś uśmiechając się.
CH: Hej [T.I.]!
TY: Proszę - podałaś kopertę Liam'owi. Chłopak otworzył ją i przeczytał na głos.
ZAYN: Super! Idziemy na imprezę!
LIAM: Dzięki. Na pewno będziemy.
TY: To dobrze. - ucieszyłaś się. Położyłaś się na trawie obok Niall'a. Usłyszałaś w radiu swoją ulubioną piosenkę(pomijając One Direction[ http://www.youtube.com/watch?v=KafaAV4w-co ] ) i powiedziałaś:
Kocham to! Tylko tej ostatniej zwrotki nie, bo taka smutna jest. Ale ogólnie piosenka piękna.
NIALL: A o co w niej chodzi? Bo my polskiego nie rozumiemy.
TY: Wpisz sobie w google. Rh+ Poprostu miłość.
Siedziałaś u nich do wieczora dopóki nie przyjechał twój tato z Anne. Pożegnałaś się i poszłaś, bo może trzeba pomóc Anne w kolacji.
TY: Pomóc ci w kolacji? â zapytałaś
ANNE: Nie, dziękuję. Z resztą niedługo będę wyciągać tą zapiekankę, bo kupiliśmy gotową.
TY: Okej. â poszłaś do swojego pokoju. Rzuciłaś się na łóżko głową w dół. Nie wiedziałaś co robić. Popatrzyłaś na szafę i się wyprostowałaś. Zapomniałaś o czymś! Podeszłaś do niej szybko i ją otworzyłaś. I co zobaczyłaś? Nic! Nic pięknego, szczególnego, czegoś, co mogłabyś założyć na ślub. Wszystko albo było stare, albo nie na takie okazje jak ta. Za niecałe dwa tygodnie ta ważna uroczystość, a ty nie miałaś żadnej sukienki.
TY: Muszę iść na zakupy! â powiedziałaś sama do siebie. â Ale co ja teraz znajdę? Wszystko pewnie już jest poprzebierane. Ale nie mam innego wyjścia. Tylko nie chcę iść sama. Może chłopaki? Niee, oni nie. Nie wytrzymają w sklepie nawet pół godziny. No może Zayn tak, ale przecież on nie chodzi w sukienkach. A gdyby tak… Nie chciałaś tego robić, ale musiałaś.
Szybko zeszłaś na dół. Już ze schodów czuć było piekącą się w piekarniku zapiekankę. Weszłaś do kuchni. Usiadłaś przy stoliku i zaczęłaś bawić się małym obrusem. Anne doprawiała sałatkę. Nawet nie usłyszała kiedy przyszłaś. Odwróciła się od blatu w twoją stronę i lekko się zdziwiła.
ANNE: O! Nie słyszałam kiedy przyszłaś. I nie przypominam sobie, żebym cię wołała. Jesteś już głodna? Zaraz będę wyciągać.
TY: Nie… Nie o to chodzi.
ANNE: A coś się stało? Coś z chłopakami? Nie przyjdą? â wydawała się być zaniepokojona
TY: Nie, nic się nie stało, chłopcy przyjdą tylko… mam do ciebie prośbę.
ANNE: Tak? To o co chodzi? â usiadła na przeciwko ciebie
TY: Bo powoli zbliża się was ślub i… A ja nie mam żadnej sukienki.
ANNE: Oj kochana, jak chcesz możesz poszperać w mojej szafie, ale obawiam się, że tam nic przyzwoitego na taką okazję nie znajdziesz
TY: Nie, o to też nie chodzi. Tylko o to, że chciałam kupić sobie sukienkę. Mam pieniądze, ale… Ale potrzebuję pomocy â Anne lekko się uśmiechnęła â I czy gdybyś miała chwilkę wolnego czasu, to poszłabyś ze mną? Na zakupy?
ANNE: No jasne! Pewnie, że ci pomogę.
TY: To dobrze, bo miałam zamiar poprosić chłopaków, ale… Sama zobacz â wskazałaś na okno za którym widać było kawałek ogrodu chłopaków, a na nim sami chłopcy. Louis tarzający się po ziemi, Harry biegający z Niall’em na barana i Liam z Zayn’em bijący się patykami. Zaśmiałaś się.
ANNE: Nie ma sprawy. Co powiesz na jutro? Po śniadaniu.
TY: Spoko. I dzięki. â kobieta tylko się uśmiechnęła i wstała, żeby wyciągnąć zapiekankę.
- W końcu! â pomyślałaś, bo byłaś mocno głodna.
Zaniosłaś talerze i sztućce do jadalni, Anne przyniosła kolację i zaczęliście jeść. Skończyłaś szybko i poszłaś na górę. Wyciągnęłaś swoje pieniądze i policzyłaś ile ich masz. Nie chciałaś pożyczać od taty, bo i tak ma mnóstwo wydatków. Miałaś nadzieję, że to co masz wystarczy na porządną sukienkę. Posiedziałaś jeszcze na laptopie i poszłaś spać.
Rano wstałaś wcześnie, wykąpałaś się, ubrałaś i zeszłaś na dół coś zjeść. Anne przygotowała twoje ulubione naleśniki. Zjedliście wszyscy razem, a później razem z narzeczoną twojego taty szykowałyście się do wyjścia.
TATO: A wy gdzie się wybieracie?
ANNE: Na zakupy. Możesz w tym czasie trochę posprzątać dom.
TATO: No pewnie! Już się do tego zabieram.âzaśmiał się
ANNE: [T.I.] twój tato jest bardzo leniwy.
TY: Oj wiem!
Wsiadłyście do samochodu i pojechałyście. Byłyście w kilku galeriach, ale nie znalazłaś nic odpowiedniego. Weszłyście do jakiegoś sklepu, podobno nowo otworzonego. Anne przeglądała sukienki po jednej stronie, a ty po drugiej. Pokazywała ci różne, nawet ekspedientka wam pomagała, ale jednak to nie było nic co by ci odpowiadało. Już miałyście wychodzić i wracać do domu, ale zauważyłaś coś na drugim końcu pomieszczenia. Rzuciło ci się w oczy, bo było mocno żółte. Nie wiedziałaś jak mogłaś tego wcześniej nie zauważyć. Podeszłaś bliżej i wzięłaś do ręki piękną żółtą sukienkę. Popatrzyłaś na cenę.
TY: Biorę tą!
ANNE: To twój rozmiar?
TY: Tak! Ale lepiej przymierzę â weszłaś do przebieralni, ściągnęłaś swoje ubrania i założyłaś sukienkę. Wspaniale na tobie leżała. Chciałaś pokazać się Anne, ale pomyślałaś, że zrobisz to dopiero na ślubie.
TY: Jest idealna! â powiedziałaś
ANNE: Masz rację, jest śliczna. Jeszcze trzeba tylko kupić buty i jakąś biżuterię i masz strój na wesele!
Zapłaciłaś i wyszłyście ze sklepu bardzo zadowolone. Ale teraz musiałyście kupić buty. Biżuterię jakąś masz. Długo nie musiałyście szukać. Pasowały do sukienki, tyle że były na wysokim obcasie. Nie wytrzymałabyś tyle na całym weselu. Więc kupiłaś jeszcze żółte balerinki. Wróciłyście do domu, ale nie chciałaś pokazywać tacie co kupiłaś. Niech ma niespodziankę. Poszłaś do chłopaków. Niall’a nie było. Liam twierdził, że ciągle gra na gitarze. Przez cały dzień. Od wczoraj. Przez kolejne dni też rzadko wychodził.
Już jutro ten dzień. Jesteś szczęśliwa, że tato znalazł sobie taką fajną babkę. Poznałaś ją i wcale nie jest zła. Wręcz przeciwnie. Ale nigdy nie zastąpi ci prawdziwej mamy. Chłopcy obiecali, że pojedziecie razem. Przyszła para ,,młoda’’ pojedzie osobno razem ze świadkami. Nie chcieli robić jakiegoś tam zamieszania w domu. Położyłaś się spać, ale długo nie mogłaś zasnąć.
Jesteś w łazience i kręcisz włosy lokówką. (Twój tato i Anne już pojechali). Postanowiłaś, że zwiążesz je delikatnie z boku, przy samej szyi. Zrobiłaś jeszcze makijaż i wróciłaś do pokoju. Spojrzałaś na wiszącą sukienkę na szafie. Wyciągnęłaś buty, biżuterię i przyjrzałaś się wszystkiemu jeszcze raz. http://www.polyvore.com/23/set?id=49289114http%3A%2F%2Fimageshack.us%2Fphoto%2Fmy-images%2F801%2Fimg5025got.jpg%2F . Uśmiechnęłaś się. Spojrzałaś na zegarek. Było wpół do czwartej. Zaczęłaś się ubierać, bo lepiej być wcześnie. Próbowałaś zapiąć naszyjnik, gdy ktoś z dołu cię zawołał. Był to Niall.
NIALL: [T.I.] jesteś gotowa? Czekam na ciebie na dole!
TY: Tak, tak! Już schodzę! - Wzięłaś naszyjnik do ręki, do drugiej balerinki, założyłaś szpilki i powoli zeszłaś na dół, modląc się, żeby nie spaść. Niall był odwrócony do ciebie plecami. Oglądał zdjęcia na ścianach. Gdy usłyszał, że już zeszłaś odwrócił się, obejrzał twój strój i pięknie się uśmiechnął.
NIALL: Wyglądasz ślicznie â powiedział
TY: Dziękuję. Ty też â pierwszy raz usłyszałaś od Niall’a taki komplement. Dotychczas mówił tylko, że świetnie grasz w nogę. â Możesz mi to zapiąć? â podałaś blondynkowi naszyjnik. Poczułaś jego ciepłe ręce na swojej skórze. Wyszliście z domu i wsiedliście do dużego samochodu, w którym siedziała reszta. Louis prowadził.
HARRY: No, no, no, laska â loczek uniósł brwi.
TY: Oj, przesadzasz!
Jechaliście około 10 minut. Ślub miał odbyć się na dużej łące przy parku. Usiedliście na krzesełkach (ty przy samym brzegu obok Niall’a oczywiście ) i czekaliście, aż zabrzmi muzyka. Twój tato stał już przy księdzu czekając na Anne i pokazując ci jak bardzo się cieszy, a jednocześnie denerwuje. Dziwiłaś się, bo przecież to już jego drugi raz. I w końcu tak się stało. Orkiestra zaczęła grać a z samego końca szła, trzymając pod rękę swojego ojca, panna młoda. Wszyscy się uśmiechali. Wyglądała naprawdę prześlicznie. Pan David odprowadził ją do pierwszych ławek, tato podszedł i posłał ci piękny uśmiech. Wiedziałaś, że się cieszy. Tradycyjnie przemowa księdza i bla bla bla. Nareszcie doszło do powiedzenia,, TAK’’ i obrączki znalazły się na swoich miejscach. Nowe małżeństwo przeszło razem przez środek. Niektórzy nawet płakali. Wsiedliście do samochodu z chłopakami i pojechaliście pod salę, gdzie miało odbyć się wesele. Jak to zwykle się robi, nowożeńcy wypili wódkę i wyrzucili za siebie kieliszki. Weszliście na salę. Była udekorowana na brytyjsko-polsko. Nowocześnie. Podano wam szampana, wypiliście za młodych i odbył się ich ,,pierwszy taniec’’. Usiadłaś przy stoliku z chłopakami. Świetnie się bawiliście. Tańczyliście, poznałaś rodzinę Anne, porozmawiałaś ze swoją rodziną, której tyle czasu nie widziałaś. Wróciłaś do waszego stolika. Niall powiedział, że musi szybko skorzystać z toalety. Zayn i Liam co chwilę wychylali się w stronę sceny.
LIAM: Chodź [T.I.]!
TY: Co? Gdzie? Po co?
Liam zaprowadził cię na parkiet. Nie wiedziałaś o co chodzi. Reszta też z wami była… Ale bez Niall’a.
TY: Liam, o co chodzi?
LIAM: Zaraz zobaczysz. â uśmiechnął się. Pokręciłaś głową.
NIALL: To dla ciebie [T.I.] â odwróciłaś głowę. Zobaczyłaś Niall’a, trzymającego gitarę i uśmiechającego się do ciebie. Zaczął grać. Przypominało ci to coś. Dopiero gdy zaczął śpiewać przypomniałaś sobie. Śpiewał twoją ulubioną piosenkę! I to po polsku! Byłaś zachwycona. Nie wierzyłaś, że dał radę. Przecież to Irlandczyk. I ten jego akcent. - ,,Ona, uśmiecha się do mnie, ale czy, myśli o mnie?’’ â Niall myślę o tobie przez cały czas! - ,,Złączymy, się w parę jedną, będziemy przykładem, miłości na pewno’’ âzszedł ze sceny i powoli podchodził do ciebie. Śpiewał to z takim uczuciem. Nie odrywał wzroku od twoich oczu. Zebrało się dużo ludzi. W tym Anne i twój tato. - ,,Chcę byś była moją jedyną…’’ â czułaś, że twoje oczy robią się mokre. Ale nie na tyle , żeby zaraz się rozbeczeć. Chociaż dobrze wiedziałaś, że uronisz kilka łez. - ,,Zrobiłaś pierwszy krok, zbliżyłaś się i stało się to…’’ â był tak blisko ciebie. Ale… czy zaśpiewa tą ostatnią zwrotkę? Skończył refren, zabrali mu mikrofon, zbliżył się do ciebie i spojrzał głęboko w oczy. Nie zaśpiewał. Całe szczęście.
NIALL: A ty? Chcesz być moją jedyną? â zapytał. Nie mogłaś nic powiedzieć. Zauważył to i powiedział â Jeśli nie możesz mówić to może… - objął cię w pasie i czule pocałował. Czekał na twoją odpowiedź. A ty jedną rękę położyłaś na jego ramieniu, a drugą na jego policzku i odwzajemniłaś pocałunek. Wszyscy zaczęli wam klaskać. Włącznie z nowożeńcami. Oderwaliście się od siebie i uśmiechnęliście. Znów rozbrzmiała wolna muzyka i zaczęliście tańczyć. Ty miałaś głowę opartą na jego ramieniu a on mówił:
NIALL: Kocham cię… Jesteś piękna… Moja jedyna…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Świetne imaginy ;) xx
OdpowiedzUsuńKońcówka śuper :')
OdpowiedzUsuń