sobota, 2 lutego 2013

Harry #10

Było to lato, najlepszy okres w roku. Słońce wschodziło i swoim blaskiem witało całe miasto. Niebo było czysto niebieskie, ptaki latały nad głowami przechodniów. Na plaży wiał lekki wiatr, zmieszany z letnim powietrzem, a fale rozbijały się o brzeg. Tak, to był bez dwóch zdań najlepszy okres w roku, ale niestety w tym roku nie był on bardzo dobry. Twój kochany Harry Styles był w trasie. To był pierwszy raz, kiedy wyjechał w lecie. Ty i Harry kochaliście lato, to była Wasza najlepsza pora roku. Pora, kiedy możecie odpocząć, zrelaksować się, kiedy możecie pójść na plażę. Powspominać. Pora, kiedy na prawdę się zakochałaś. To właśnie zdarzyło się latem, ubiegłego roku.
Siedziałaś na plaży, gorące słońce promieniało na Twojej lekko opalonej twarzy. Na oczach miałaś okulary przeciwsłoneczne, których kolor pięknie kontrastował z Twoją karnacją. To trudne uwierzyć, że dzisiaj, właśnie tego dnia, zakochasz się i to nie zwyczajnie się zakochasz, zakochasz się pierwszy raz w kimś kogo na prawdę kochasz. W miłości Twojego życia. Rozmyślałaś sobie nad wszystkim gdy nagle poczułaś, że frisbee uderza o Twoją nogę.
-Au! - krzyknęłaś.
-O mój... Przepraszam! Nie chciałem.
Ściągnęłaś swoje okulary odsłaniając oczy.
-Przepraszam. Będę bardziej ostrożny.
Odrzuciłaś mu frisbee podczas gdy on się roześmiał.
-Ok, w porządku.
Uśmiechnęłaś się do chłopaka ze wspaniałymi szmaragdowo-zielonymi oczami i kręconymi, brązowymi włosami.
-Chcesz się do nas przyłączyć? - zapytał wskazując na resztę chłopców.
-Harry skończ flirtować i racz przynieść tu swój tyłek! - usłyszałaś krzyk jakiegoś chłopaka.
-Sekunda Louis! - odpowiedział lokowaty.
Spojrzał na Ciebie proszącym wzrokiem. Nie mogłaś mu nie ulec. Wstałaś i poszłaś razem z Harrym do jego czwórki znajomych, żeby zagrać. Grało Wam się bardzo miło i przyjemnie, ci chłopcy byli na prawdę świetnym towarzystwem na nudne dni. Po kilku godzinach rozmów i grania spokojnie mogłaś nazwać ich swoimi przyjaciółmi.
Tęsknisz za Harrym. Łzy spływały po Twojej twarzy na samo wspomnienie o tamtym lecie. Dlaczego nie można cofnąć czasu, dlaczego nie możesz tam wrócić... Trzasnęły drzwi, a Ty zerwałaś się z kanapy ze strachu. Kto to może być? Złapałaś za miotłę stojącą w rogu, gotowa do obrony.
-H-halo? Kto tam? J-jestem uzbrojona! - krzyczałaś.
Usłyszałaś śmiech i nagle ktoś zasłonił Ci oczy dłońmi.
-Ktoś Ty?
Zanim zdążyłaś zdjąć te ręce z twarzy (kogokolwiek one były), ten ktoś odwrócił Cię i namiętnie pocałował. Wiedziałaś kto to był, tylko jedna osoba całuje w taki sposób. Tylko on obejmuje Cię czule w talii, a jego usta smakują jak słodkie truskawki. To Harry. To był Harry!
-Harry! - krzyknęłaś i rzuciłaś mu się w ramiona.
-Tęskniłem za mocno. - uśmiechnął się.
-Jak się tu dostałeś? - spytałaś.
-Zostawiłaś uchylone okno w kuchni, a na blacie klucze. Następnym razem uważaj kochanie.
-O matko... - przestraszyłaś się.
-Ale w sumie, miałaś szczęście. Tylko proszę Cię, nie rób tak więcej, bo od teraz będę się martwił jeszcze bardziej. - zaśmiał się.
-Bo widzisz... Ja tak bardzo tęskniłam, byłam taka...
-Oj, kocham Cię!
I znów Cię słodko pocałował.


THE END :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz