czwartek, 27 lutego 2014

Imaginy z gifami #3

1. 
Paul : Uśmiechnijcie się, bo fani mi na głowę wchodzą...
Zayn: Postanowiłem być przez chwilę good boy'em, więc się Ciebie posłucham. 
Witam, drogie panie. 

Ale to nudne, więc kończę z tym!

Niall: Ahahahahhahaah dobre Paul!


Hazza: Twarz mnie już boli...


Liam: Stary to Twoja praca. Co z tego, że nie wiedziałeś na co się piszesz. To są uroki sławy Paul, uroki sławy...


Lou: Haha, to weź je tak trochę z prawego, chcę zobaczyć, jak Higgins zostaje powalony przez kobiety! Haha!
'

2.
Liam: A Harry zawsze śpi tak:


3.
Kiedy obejrzę zwiastun 1D3D Movie:


*Idę płakać do mojego pokoju*:


*W pokoju*:


4. 
Harry przedstawia Cię Zayn'owi:
Harry: To ona!
Zayn: No Harry, niezły wybór!


5.
Liam i Ty jesteście właśnie po ślubie i weselu, a Twój mąż... Robi Twitcama:
Liam: Taaaak się bawiłem!


6. A Niall do ołtarza idzie z Tobą tak:


7. Wysyłasz Niall'owi taką wiadomość (jest na drugim końcu świata w trasie) :


To Niall, gdy ją odczytuje:










8.
N: Zrobiłaś mi obiad?
T: Nie.
N: I co ja mam z Tobą zrobić?


9.

Liam: Louis, patrz na tą dziewczynę.
Louis: Harry! Gorącą dziewczyna przechodzi przez ulicę!


10.
Harry: Myślałem, że powiedziałem Ci już, co się stanie, jeśli jeszcze raz odezwiesz się do mojej dziewczyny...
image




wtorek, 30 lipca 2013

#18 Louis

Ja i Louis jesteśmy już ze sobą rok. W sumie to dopiero jutro mija 365 dni. Jednak nie było całkiem wesoło, mój chłopak wciąż jest w trasie. Powiedział, że postara się załatwić sobie wolne na tylko ten jeden dzień. Ale ja już od dłuższego czasu planowałam inaczej. Wiedziałam, że Louis nie może urwać się z pracy. Więc postanowiłam go zaskoczyć. A Harry miał mi pomóc.

Wybrałam numer Harry'ego i przyłożyłam telefon do ucha.
-Słucham? - usłyszałam głos Hazzy.
-Hej Hazz.
-Cześć [T.I.]! Jesteś już? - zapytał.
-Tak! Siedzę właśnie w pokoju, w hotelu. - odpowiedziałam.
-I jak? Pewnie nie możesz się doczekać, co?
-No jasne, że nie!
-Wiedziałem. Jak się masz, tak po za tym?
-Świetnie!
-No tak, jakże mogłabyś nie być. - zaśmiał się.
-Harry, dziękuję Ci, że zgodziłeś się mi pomóc.
-Nie ma sprawy. Wiesz, że ja zawsze chętny. No dobra, muszę kończyć. Louis przyszedł. Bye!
-Cześć i jeszcze raz dzięki.
Rozłączyłam się i poszłam do łazienki. Umyłam się i natychmiast wskoczyłam do łóżka. Uśmiechnęłam się jeszcze na samą myśl o tym, jaką zrobię mu niespodziankę. Po czym zasnęłam.


Obudził mnie dzwoniący telefon.
-Witaj piękna. - uśmiechnęłam się, słysząc głos Louis'a.
-Witaj przystojniaku. - usiadłam na łóżku i rozciągnęłam się.
-Szczęśliwej rocznicy! - powiedział z entuzjazmem.
-Szczęśliwej rocznicy Louis! - zawtórowałam mu.
-Chciałbym być teraz obok Ciebie kochanie. Nienawidzę być tak daleko, kiedy Ciebie nie ma przy mnie. - powiedział Chłopak ze smutkiem w głosie.
-Też bym chciała skarbie. Strasznie tęsknie. I jeszcze dzisiaj... - kurczę, wszystko co potrzebuję w tej chwili, to jego uścisk.
-Hej, w przyszłym miesiącu się zobaczymy. Będziesz miała mnie tylko dla siebie. - usłyszałam w tle krzyki Niall'a. - Kochanie, muszę kończyć. Potrzebują mnie. Zadzwonię później, obiecuję. Kocham Cię [T.I.].
-Ja też Cię kocham, Louis. - odpowiedziałam, po czym się rozłączyłam.

Nie mogłam się już doczekać, kiedy go zobaczę. Poszłam do łazienki i wzięłam długi poranny prysznic. Owinięta ręcznikiem, szukałam czegoś do ubrania. W końcu zdecydowałam się na to:
http://www.polyvore.com/113/set?id=91448167 . Nie miałam zbyt wielu rzeczy, bo nie zostaję tu na długo.
Chwyciłam torebkę i wyszłam z pokoju. Podeszłam do wind i wcisnęłam przyciski do każdej z nich. Po chwili przyjechała jedna i wsiadłam do niej. Zjechałam kilka pięter w dół. Drzwi się otworzyły, a za nimi czekała mała dziewczynka z prawdopodobnie jej mamą. Kiedy weszły, mała spojrzała na mnie, a ja się do niej uśmiechnęłam.
-Przepraszam Cię, ale czy Ty nie jesteś dziewczyną Louis'a? Z One Direction? - zapytała. Skinęłam głową, a ona uśmiechnęła się szeroko. - Czy mogę zrobić sobie z Tobą zdjęcie?
-O... No wiesz... Ja nie powinnam, bo...
-Prooszę Cię. - dziewczynka zrobiła takie słodkie oczka, że po prostu...
-No dobrze.
Uklękłam obok niej, a kobieta wyciągnęła aparat z torebki. Czy tutaj wszyscy noszą przy sobie aparaty? No w sumie co się dziwić. Na każdym kroku można spotkać jakiegoś celebrytę. Obydwie się uśmiechnęłyśmy i spojrzałyśmy w obiektyw.
-Bardzo Ci dziękuję.
-Nie ma za co. Jak masz na imię? - spytałam.
-Laura. - odpowiedziała.
-A więc, Lauro, bardzo miło mi Cię poznać. - drzwi windy otworzyły się w lobby. Razem z dziewczynką i jej mamą wyszłyśmy z hotelu. - Pa, słodka! - pomachałam jej i poszłam w przeciwną stronę. Szukałam Starbucks'a czy coś, gdzie mogłabym zjeść. Weszłam do jakiejś małej knajpki. Usiadłam i chwilę później podeszła kelnerka.
-Witam. Co podać? - zapytała.
-Poproszę naleśniki z owocami i sok pomarańczowy.
-Zaraz podam. - powiedziała i odeszła. Wyjrzałam przez okno. Nie mogłam się doczekać wieczoru. Już sobie wyobrażałam jak zareaguje Louis. W sumie to... Nie wiem jak zareaguje, ale wiem, że będzie nieźle zaskoczony. Z zamyślenia wyrwała mnie kelnerka, która przyniosła mój posiłek.
-Proszę bardzo i smacznego.
-Dziękuję.
Wzięłam w rękę widelec i skonsumowałam naleśnika. Był pyszny. Od razu zakodowałam sobie na jakiej ulicy znajduje się ta knajpka, w razie gdybym jeszcze wróciła do tego miasta. Podczas jedzenia pisałam ze znajomymi. Wiem, że nie wypada, ale... Po skończonym posiłku, spojrzałam na zegarek. Miałam wolne trzy godziny do czasu żeby się przygotować.
Zdecydowałam się pójść do najbliższego centrum handlowego, żeby kupić sobie jakiś strój wyjściowy na dzisiejszy wieczór. Gdy wyszłam z budynku, kilkoro ludzi robiło mi zdjęcia. Kilkoro? W sumie co chwilę błyskały flesze. Czułam się nieswojo. Zawsze tak było. Robią Ci zdjęcia, a nie jesteś nikim, kto na to zasługuje. Żadną gwiazdą czy coś. Nie pytają o zdanie. Halo, prywatność! Jak to wygląda? To, że mam sławnego chłopaka nie oznacza, że jestem teraz jakąś sensacją. To dla mnie chore. No ale chcą wiedzieć jak najwięcej na temat celebrytów. Więc nie tylko śledzą ich kroki, ale także ich rodziny czy znajomych. Chore. Ta ludzka ciekawość. Szybko weszłam do centrum i udałam się do kilku ulubionych sklepów.
Po około trzech godzinach chodzenia po centrum, co mnie - nie będę udawać - troszkę zmęczyło, wróciłam do hotelu. Kupiłam na dzisiaj ładny strój i kilka innych ubrań. A co. Jak szaleć to szaleć. Podczas mojego powrotu, grupka ludzi szła za mną. Nie chciałam robić większego zamieszania, więc nie odwracałam się, tylko szybko szłam do hotelu. Gdy byłam już w środku, od razu skierowałam się do wind. Weszłam szybko do pierwszej i nacisnęłam przycisk z numerem mojego piętra. Podczas gdy czekałam, aż winda się zatrzyma, zastanawiałam się czy aby na pewno mam wszystko. Metalowe drzwi się otworzyły i poszłam do pokoju. Otworzyłam drzwi i zamknęłam je nogą.
Położyłam torby z zakupami na łóżku i weszłam do łazienki. Musiałam wziąć prysznic, bo te kilka godzin chodzenia mnie zmęczyło i należało się odświeżyć. Gdy wyszłam, zrobiłam sobie makijaż. Następnie założyłam nową sukienkę ( http://www.polyvore.com/98/set?id=85755785 ) i ułożyłam włosy. Efekt był super. Spojrzałam na zegarek. Już czas udać się na koncert.
Szybko zebrałam swoje rzeczy do torebki i wyszłam z pokoju do wind. Kiedy już znalazłam się w jednej z nich, nerwowo tupałam nogą w podłogę. Jeszcze chwila i go zobaczę. Jeszcze trochę... Drzwi się otworzyły i szybko wybiegłam z hotelu prosto do mojego samochodu, ignorując ludzi, którzy do mnie krzyczeli, wiadomo po co. Moje myśli skierowane były tylko i wyłącznie na Louis'ie. Włożyłam kluczyki do stacyjki, odpaliłam auto i wyjechałam z parkingu. Sprawdziłam czas. Chłopcy już zaczęli swój koncert. Wydawało się, jakby minęły ze dwie godziny, zanim tam dotarłam. Zaparkowałam na tyłach areny i tylnymi drzwiami weszłam do budynku.
Kiedy weszłam nikogo w pobliżu nie widziałam, co oczywiście bardzo mi odpowiadało. Jedyną osobą, która wiedziała o moim przyjeździe był Harry. Otworzyłam duże drzwi i zauważyłam Perrie oraz Danielle. Siedziały w pomieszczeniu przed garderobą, zachłannie o czymś rozmawiając. Uśmiechnęłam się, bo miałam zamiar je przestraszyć. Podeszłam powoli, a kiedy byłam już wystarczająco blisko musiałam powstrzymywać śmiech.
-Buu! - krzyknęłam, po czym dziewczyny zrobiły to samo i prawie spadły ze swoich miejsc. Roześmiałam się. Odwróciły głowy i spojrzały na mnie. Gdy mnie rozpoznały uśmiechnęły się od ucha do ucha i rzuciły się do uścisku. Po tym miłym powitaniu powiedziały, że to co zrobiłam wcale nie było zabawne, po czym się roześmiałyśmy wszystkie trzy.
-Co Ty tu robisz? Louis powiedział, że nie miałaś jak przyjechać. - odezwała się Perrie.
-No więc jednak przyjechałam, bo chciałam zrobić mu niespodziankę. Dzisiaj jest nasza pierwsza rocznica. - powiedziałam. Gdy usłyszałam głosy chłopców, zrobiłam wielkie oczy, pokazałam dziewczynom, że mają być cicho i schowałam się w łazience. Na szczęście nikt z niej w tym czasie nie korzystał. Chłopcy weszli do ich garderoby, śmiejąc się i rozmawiając.
-Lou, przestań na wszystko patrzeć ponurym wzrokiem. - zwrócił się Hazz do mojego chłopaka.
-Nie mogę. Nie ma mnie z miłością mojego życia w naszą rocznicę. Pierwszą rocznicę! - powiedział, a ja wyczułam w jego głosie smutek. Prawie zrobiłam słodkie ''aww'', ale w porę się powstrzymałam.
-Dobra chłopaki. Czas iść i robić co do nas należy. - wtrącił się Liam. Wybiegli z garderoby przebrani w kolejne stroje, gotowi na czytanie tweetów. Szybko wyszłam z łazienki i usiadłam obok Perrie i Danielle, uśmiechających się do mnie. Słyszały.
-Wiem, wiem. Słodkie. - również się uśmiechnęłam. Po chwili jedna osoba z ekipy zaprowadziła mnie na bok sceny, upewniając się czy na pewno mnie nie widać. Po raz kolejny na mojej twarzy zawitał uśmiech.

-No dobra ludzie. Louis jest taki ponury, ponieważ dzisiaj jest jego pierwsza rocznica od kiedy jest z [T.I], ale niestety nie spędza z nią tego dnia. - powiedział Harry do publiczności. Tłum zrobił wielkie grupowe ''aww''. Czuli się źle, bo źle czuł się ich idol. Choć... Na pewno znaleźli się i tacy, co ich to mało obchodziło, bo oni mają to szczęście i go dzisiaj widzą. Tylko gdy go nie widzą, jest to po prostu zazdrość. Ale nie myślmy teraz o tym. - Chłopaki i ja mamy dla Ciebie prezent, Louis. Dla Ciebie i [T.I.]. Ale to niespodzianka, więc musimy zasłonić Ci oczy. - kontynuował Harry. Zaśmiałam się cicho, gdy przewiązywali przepaską oczy Louis'a. Zanim to zrobili, zauważyłam, że rzucił reszcie spojrzenie, domagające się wyjaśnienia co to jest.
-Cierpliwości, już idę po ten prezent. - powiedział Harry tym samym dając mi znak, że mam wejść na scenę. Powoli wchodziłam po schodkach, aż w końcu znalazłam się na poziomie chłopaków. Liam, Zayn i Niall byli zdezorientowani, dopóki mnie nie zobaczyli. Louis z resztą też, kręcił się tylko w kółko z zawiązanymi oczami co wyglądało komicznie. Wszyscy na scenie się uśmiechnęli. Tak, Lou też, choć jeszcze nie wiedział, co to może być. Chłopcy starali się odciągnąć fanów od chęci zdradzenia Lou czym jest ta niespodzianka. Przyspieszyłam kroku. Gdy byłam już wystarczając blisko, wskoczyłam mu na plecy. (Trochę utrudniała mi to sukienka, ale dałam radę.) Cofnął się kilka kroków, ale utrzymał równowagę.
-Hej boo. - wyszeptałam mu do ucha. Louis natychmiast zdjął opaskę, a ja zeskoczyłam mu z pleców. Odwrócił się. Ten jego uśmiech... O Boże. Był taki wielki, przepełniony szczęściem. Kocham to. Spojrzał mi w oczy. Widać było w nich iskierki. Nie czekaliśmy ani chwili dłużej, nie zwracaliśmy uwagi na nikogo. Złączyliśmy nasze usta w słodkim pocałunku. Ah, to szaleństwo w żołądku. Uśmiechnęliśmy się w między czasie. Powoli się od siebie odsunęliśmy.
-Kocham Cię [T.I.]. - powiedział do mikrofonu.
-Kocham Cię Louis. - odpowiedziałam. I znów się pocałowaliśmy. To była piękna chwila. Żadnych pytań typu ''co Ty tu robisz?''. Po co?
-Dobrze, dobrze. Wystarczą Ci już te dwa, Lou. Wciąż mamy koncert do zagrania. Albo zaśpiewania... Jak kto woli. - odezwał się Liam. Oderwałam się od niego, choć dalej chciałam czuć jego usta na swoich. Zarumieniłam się i pocałowałam go w policzek. Szybko zeszłam ze sceny, gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Obydwie ciągle powtarzały jak słodko wyglądaliśmy.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie. - usłyszałam słowa Lou. I kolejny raz to słodkie ''aww''. Puścił mi oczko i kontynuowali występ. Wszystko na czym mogłam się w tym momencie skupić to tylko on. Patrzyłam na niego cały koncert. Byłam taka szczęśliwa, że poznałam Louis'a. Co ja bym bez niego zrobiła... On jest tym jedynym. Na pewno.

Koncert się zakończył, a Louis, który zbiegł ze sceny jak szalony, próbował mnie przytulić, lecz ja się odsunęłam. Był spocony. Zrobił smutną minkę, a ja dałam mu buziaka.
-Najpierw prysznic, Tomlinson. - powiedziałam.
-Chcesz do mnie dołączyć? - zapytał z uśmiechem, po czym mrugnął do mnie.
-Nie, ja już miałam, ale z chęcią Cię przytulę, kiedy z niego wyjdziesz. Brakowało mi tego. - zaśmiał się i oboje udaliśmy się do tour busu. Usiadłam na jasnej kanapie, podczas gdy Louis brał prysznic. Kiedy skończył, przyszedł do mnie, usiadł obok i od razu go przytuliłam.
-Bardzo się cieszę, że tu jesteś. Dzisiaj. - odezwał się Lou.
-Chyba nie myślałeś, że mogłabym obchodzić naszą pierwszą rocznicę bez Ciebie. To nie było by romantyczne. - odpowiedziałam z uśmiechem.
-A to jest? Tylko przytulanie? - zapytał.
-Spędzanie razem naszej rocznicy jest tak romantyczne, jak to tylko możliwe. Uwierz mi.
-Nie zgadzam się. Myślę, że miła kola... - nie dokończył, bo przerwałam mu pocałunkiem.
-Powiedziałam Ci przecież kochanie, że to wystarczy, aby było romantycznie.
Uśmiechnął się i na chwilę uciszył.
-[T.I.]?
-Tak?
-Wyobrażałaś sobie kiedyś naszą wspólna przyszłość? - zapytał. Skinęłam głową. - Jak?
-No więc... Weźmiemy ślub. Będzie wesele. Wszyscy się będą świetnie bawić. Tort weselny będzie jedyny w swoim rodzaju. Miesiąc miodowy też będzie cudowny. Możliwe, że podróżowalibyśmy po świecie. A kiedy wrócimy zamieszkamy razem. Po paru miesiącach po ślubie, staralibyśmy się o dzieci. - odpowiedziałam z rozmarzeniem, a Louis kiwał głową na znak, że podoba mu się to.
-Mmm, podoba mi się pomysł z tworzeniem dzieci. - powiedział z bananem na twarzy, a ja się zaśmiałam.
-Tak czy inaczej, gdy już zajdę w ciążę, będziemy przez dziewięć miesięcy czekać na nasze piękne dziecko, które będzie we mnie rosło. Kiedy on lub ona się urodzi, wychowamy je jak prawdziwa rodzina. A może, z biegiem czasu będziemy mieli ich więcej. Będziemy obserwować jak dorastają. Jak znajdują swoją prawdziwą miłość. Jak biorą ślub. Mielibyśmy wnuki. A kiedy one by dorosły mielibyśmy prawnuki. A później my, Lou. Później by byśmy starzeli się dalej razem, kochając się tak jak teraz. Bylibyśmy szczęśliwi. Zawsze i na zawsze. - dokończyłam, uśmiechając się. Ojej, jakie to życie byłoby niesamowite.
-Wiesz kochanie, wyobrażamy sobie wszystko to samo. Szczęśliwi i kochający się nawzajem już zawsze. [T.I.] ja nigdy, przenigdy nie przestanę Cię kochać. Masz zarezerwowane miejsce w moim sercu. Nikt inny nie może go zająć. To jakby... Twoje imię było tam wyryte. Kiedy Cię spotkałem po raz pierwszy, nie sądziłem, że to wszystko się tak potoczy. Myślałem, że jesteś inna, ale kilka rozmów wystarczyło, żeby Cię poznać na prawdę. Jesteś dla mnie wszystkim. Jesteś moim powietrzem. Pomagasz mi, kiedy mam kłopoty. A wiesz, że często podpadam Paul'owi. Moją najlepszą przyjaciółką. Moją miłością. Po prostu wszystkim. Bez Ciebie, nie mógłbym być tak bardzo szczęśliwym facetem, jakim jestem teraz. Kocham Cię [T.I.]. - uśmiechnął się i zamknął oczy.
-Kocham Cię Louis. - odpowiedziałam i też się uśmiechnęłam. Dałam mu słodkiego buziaka. Przytuliłam się do niego mocno i razem zasypialiśmy, ciesząc się z tej perfekcyjnej rocznicy.




środa, 5 czerwca 2013

#17 Niall

Od zawsze kochałaś tańczyć. Taniec był Twoją pasją. Nie dawno dowiedziałaś się, że masz wykonać swój solowy numer. Jesteś tak bardzo podekscytowana, ale za razem zdenerwowana. Zdenerwowana również tym, że nie powiedziałaś o tym swojemu chłopakowi Niall'owi. Już od trzech miesięcy z tym zwlekasz.
Byłaś przerażona, że mógłby o Tobie inaczej myśleć, a wtedy Twoja pasja nie byłaby już taka beztroska.
Pewnego dnia, po zajęciach, zastałaś w swoim salonie Niall'a, opierającego się o framugę w drzwiach z uśmiechem.
Cofnęłaś się o krok, kiedy on zrobił krok w przód. Dokładnie chwilę temu byłaś na próbie, więc zamiast normalnie chodzić, dalej miałaś w głowie kroki.
-Co robisz, [T.I.]? - zapytał z chytrym uśmiechem.
-Nic Nialler. - odpowiedziałaś.
-Naprawdę? Bo to wygląda jak tańczenie. - powiedział.
Westchnęłaś.
-Dobrze, tańczę. Jestem tancerką.
Jego uśmiech zmienił się ze zwykłego w ten, który kochasz. Kiedy pokazywał swoje śliczne ząbki. Owinął ramiona wokół Ciebie i powiedział:
-To świetnie księżniczko! - nie wiedziałaś co powiedzieć, no bo w końcu nie spodziewałaś się tego. Ale postanowiłaś nie zadręczać się tym, bo skoro jednak nie jest tak jak myślałaś, że będzie, to trzeba działaś.
-Mam jutro występ, chcesz przyjść?
-Oczywiście, jesteś cudowna. - powiedział, tuląc Cię mocniej.
~*~
Następnego wieczoru wyglądałaś zza kurtyny i zobaczyłaś swojego chłopaka siedzącego na widowni razem z Twoją najlepszą przyjaciółką.
Zaczęło się, tańczyłaś z wielką pasją i wdziękiem, emocję Cię ponosiły, kiedy wykonywałaś swoje kroki. Gdy muzyka się zatrzymała Ty również. Serce mocno Ci biło, kiedy słyszałaś te wszystkie oklaski.
Zeszłaś ze sceny i zobaczyłaś Niall'a, trzymającego w ręce bukiet róż z ogromnym uśmiechem, a jego oczy były lekko czerwone.
-Coś nie tak Nialler? - spytałaś, biegnąc do niego.
-Byłaś po prostu niesamowita księżniczko. - powiedział całując Cię w czoło.
Objęłaś go za szyję i również pocałowałaś, ale w usta. Twoja pasja to nie tylko taniec, ale również ten słodki Irish Boy.

sobota, 18 maja 2013

#16 Harry

-Jestem całkowicie pewien, że ona na kogoś czeka. - powiedziałem, obserwując każdego, kto przechodził obok bramki.
-Jesteś głupi. Siedzimy tu już godziny, Harry. Nikt nie... - jęknął Louis, ale wiedziałem, że mam rację.
-Zamknij się! Widzisz? - przerwałem mu, wskazując na gościa, który stał przed jej domem.
-Harry! - krzyknął Louis, próbując złapać mnie za rękę, ale byłem już po za samochodem.
-Hej! Ty! - krzyknąłem, kiedy wyciągał rękę, żeby zapukać do drzwi.
Mężczyzna odwrócił się i zmarszczył brwi.
-Co Ty robisz? - ponownie krzyknąłem, złapałem go za koszulkę i przycisnąłem do ściany.
-To nie... - próbował coś powiedzieć, lekko dysząc, ale mu przerwałem.
-Posłuchaj mnie. Ona jest moją dziewczyną. Nie wracaj tu nigdy, albo ja... Będę... - mruknąłem, a Louis złapał mnie za rękę.
-Puść go. - wymamrotał. Spojrzałem na chłopaka i puściłem go.
-Sorry... Po prostu... em... Nie wracaj więcej, okej? - powiedziałem i niezręcznie poklepałem go po ramieniu. Przeczesał dłonią włosy i odszedł.
-Harry, chodźmy do domu. Ty i [T.I] zerwaliście miesiąc temu. Nadszedł czas aby przejść dalej, nie możesz o tym myśleć. - powiedział Louis. Potrząsnąłem głową.
-Możesz iść. Ja wciąż nie mogę uwierzyć, że to koniec. - mruknąłem, a Lou pokręcił głową i wzruszył ramionami. - Idź. - powtórzyłem. Usiadłem, opierając się plecami o jej drzwi.
Jak to się stało? Jak to możliwe? Obiecaliśmy sobie, że będziemy razem na zawsze. I złamaliśmy obietnicę. Nie mogę zapomnieć naszych wspólnych wspomnień, naszych śmiechów, naszych pocałunków, naszych wspólnych nocy. Nie ma światła na końcu tego tunelu. Wydawało się, że to będzie trwało wiecznie, nie widziałem końca. Kiedy to uczucie odeszło? Czy kiedykolwiek będę wolny? Czy kiedykolwiek przestanę Cię kochać? Nagle [T.I] otworzyła drzwi, a ja wpadłem do jej mieszkania.
-Harry! - krzyknęła.
-Cześć. - mruknąłem i spojrzałem na nią. Kiedy ją ujrzałem, świat przestał się obracać, a czas stanął w miejscu. Moja miłość. Nie chcę niczego więcej, tylko chcę dostać szansę aby trzymać ją w ramionach, kochać ją, całować. Po prostu być z nią.
-Harry, co Ty tu robisz? - westchnęła, oddychając głęboko. Nadal siedziałem na ziemi, patrząc na nią.
-Przepraszam. - wymamrotałem, próbując wstać.
-Harry, odejdź. - szepnęła i zwróciła wzrok na ziemię. Pokręciłem głową.
-Nie... Nie zamierzam. Wszystko w porządku? - spytałem i złapałem ją za podbródek.
-Nie rób tak. - wyszeptała, patrząc na mnie, w jej oczach były łzy.
-O nie. Nie płacz. - powiedziałem i wytarłem łzę, która spływała po jej policzku.
-Po co przyszedłeś? - rozpłakała się.
-Tęskniłem. - szepnąłem. - Nie potrafię się pozbierać. Dni mijają jak lata, bez Ciebie.
-Proszę, przestań. To koniec. - powiedziała. Pokręciłem głową i złapałem ją za ręce.
-Nie mów tak. - przysunąłem się do niej bliżej.
-Harry... - mruknęła ostrzegawczo.
-Co? - wyszeptałem. Milimetry dzieliły nasze usta, a motyle ponownie latały w moim brzuchu.
-Nie rób tego. - odetchnęła, a ja poczułem ten znajomy, truskawkowy zapach jej błyszczyka.
-Czego? - dokuczałem, w porę owijając ręce wokół jej talii, żeby nie uciekła. Ona tylko pokręciła głową, a ja delikatnie przyłożyłem swoje usta do jej. Położyłem ręce na jej policzkach. Zbliżyłem się, aż w końcu poczułem to, czego brakowało mi przez ten długi czas. Moje ciało, moje wnętrzności o mało nie eksplodowały, kiedy oddała pocałunek. Jej ręce krążyły po mojej głowie, przeczesując loki. Kiedy oderwała się ode mnie, spojrzała na mnie, a w jej oczach można było wyczytać zmieszanie, strach i... Miłość. Dyszałem. Mój oddech nie był równomierny. A jej, jakby przebiegła dość długi maraton. Oparłem się z powrotem o ścianę, próbując opanować siebie i moje wstrząśnięte ciało.
-Nie powinieneś...
Protestowała, ale ja poderwałem się, zbliżyłem nasze ciała i znów ją pocałowałem.
-Nie rób... - krzyknęła w połowie pocałunku, ale nie pozwoliłem jej odejść.
-Kocham Cię. - szepnąłem w jej usta.
Popatrzyła na mnie swoimi jasnymi oczami i uśmiechnęła się.
-Też Cię kocham. - wymamrotała i schowała twarz w moim torsie. Pogłaskałem ją po plecach i pocałowałem w szyję.
-Moja piękna, najpiękniejsza dziewczyna. Kocham Cię tak bardzo, jak daleko jest Księżyc, jak daleko jest Jowisz, jak daleko jest Słońce...
-Kocham Cię bardziej. - przerwała mi z uśmiechem. A jej uśmiech był najpiękniejszy na świecie. Nie widziałem jaśniejszego. Kochałem go całym sercem. Zostaliśmy już razem, znów trzymałem ją w swoich ramionach i znów było idealnie.
-Czekałam na mojego kolegę z klasy, Peter'a, ale nie przyszedł. Myślę, że muszę zrobić pracę domową sama. Znowu! - mruknęła.
-Och. - szepnąłem i pogłaskałem ją po włosach. - Nie przyszedł? Mogę Ci pomóc. - powiedziałem, całując ją w nos. - Kocham Cię. - wyszeptałem w jej włosy. - Już nigdy więcej nie pozwolę Ci odejść.



czwartek, 9 maja 2013

#15 Liam


-Z kim obchodzisz Walentynki? - wypalił nagle Liam.
-Z nikim. - odpowiedziałaś.
-Mogę Cię gdzieś zabrać? - zapytał.
-Jasne, dlaczego nie?
-Załóż sukienkę. Pięknie na Tobie wyglądają. - powiedział chłopak tym samym sprawiając, że się zarumieniłaś.

*Walentynki*

Masz na sobie czerwoną sukienkę, a włosy ładnie spięte. Lekki makijaż, w tym czerwona szminka.
-Wyglądasz niesamowicie! Szybko, Liam czeka na Ciebie na dole. - powiedziała Twoja mama uśmiechając się od ucha do ucha.
-Dzięki mamo. Paa - pocałowałaś ją w policzek.
Zeszłaś po schodach i założyłaś swoje czerwone szpilki. Wyglądałaś fantastycznie!
-Wow, [T.I.]! Pięknie wyglądasz. - powiedział Liam.
-Dzięki - odpowiedziałaś z uśmiechem.

*w restauracji*

Weszliście do pomieszczenia, w którym nikogo nie było. Tylko Wy dwoje i pracownicy. Wszędzie rozsypane były płatki kwiatów i świece. Żadnego sztucznego światła, tylko świece. Cudownie. Usiedliście przy stoliku.
-Więc, co byś chciała zjeść? - spytał chłopak.
-[T. ulub. jedz.] - odpowiedziałaś uśmiechnięta.
Podeszła do Was miła kelnerka i złożyliście zamówienie. Po kilkunastu minutach dostaliście je i zaczęliście jeść ze smakiem.

*po zjedzeniu*

-Muszę Ci coś powiedzieć - zaczął niepewnie brunet.
-Okej. Po prostu powiedz. - zachęciłaś go, widząc jego lekkie zmieszanie.
-Kocham Cię. - powiedział chłopak patrząc w Twoje przepiękne oczy.
-To normalne w przyjaźni, Liam. Też Cię kocham, mój najlepszy przyjacielu! - odpowiedziałaś chichocząc.
-Nie, nie w ten sposób. Kocham Cię... Ale nie jako najlepszą przyjaciółkę. Chcę, żebyś była moja, tylko moja.
-N-na prawdę? - byłaś w szoku. Twój najlepszy przyjaciel właśnie wyznał Ci miłość i to nie taką przyjacielską miłość. A Ty... A Ty też... Kochałaś go od dziecka.
-Tak. Kiedy Cię pierwszy raz spotkałem... - przerwał, żeby się zaśmiać - Heh, to dziwne i możesz pomyśleć, że głupie i naiwne, ale... Ale kiedy Cię pierwszy raz spotkałem pokochałem Cię bardziej niż cokolwiek, kogokolwiek innego. Jesteś miła, słodka, zabawna. Zawsze zrozumiesz. Chciałbym, żebyś była moja. - Liam złapał Cię za rękę.
-Aww. Wiesz, ja czuję to samo. Czekałam na ten dzień, aż w końcu nadszedł. Nie wiesz jak bardzo Cię kocham. - wyznałaś rumieniąc się.
-Będziesz moją dziewczyną? - zapytał Liam uśmiechając się.
-Tak, oczywiście!
To był najlepszy dzień w Twoim życiu. Podeszła do Was kelnerka. Trzymała w ręce ogromny bukiet kwiatów, a w nim czekoladki.
-To dla Ciebie kochanie. - powiedział Liam biorąc od kelnerki bukiet i wręczając go Tobie.
-Dziękuję Liam.
Chłopak wstał i podszedł do Ciebie. Trzymając Twoją rękę ''wyciągnął'' Cię ze stolika. Brunet pochylił się i pocałował Cię namiętnie. To był Twój pierwszy pocałunek i mile udany.
-Kocham Cię Liam - wyszeptałaś.
-Kocham Cię bardziej - odpowiedział równie cicho i mocno Cię przytulił

Były to najlepsze Walentynki w Twoim życiu!

wtorek, 2 kwietnia 2013

#14 Harry

Zauważasz Harry'ego, jak spaceruje na końcu Twojej ulicy. Nigdy nie był u Ciebie, więc podbiegasz do niego, z zamiarem zaproszenia. Szedł do Ciebie tyłem, więc cicho podbiegłaś i wskoczyłaś mu na plecy.
-Cześć kochanie!
-Ahh! Przestraszyłaś mnie! - zaśmiał się.
-Wiem! Dlatego to zrobiłam! Mięczaku!
-O, na prawdę?
Chwycił Cię w pasie i przerzucił przez ramię. Byłaś do góry nogami i nie mogłaś się uwolnić.
-Boże, Harry, puść mnie!
-Nigdy! To Twoja kara!
Chłopak mocno Cię trzymał i szedł do Twojego domu.
-Harry! Postaw mnie! - śmiałaś się głośno.
-Może później!
-Harry! Już! Zabiję Cię!
-Ale Ty sama wskoczyłaś mi na plecy i czy to moja wina, że zostałaś w takiej, a nie innej pozycji? - zaśmiał się.
-Nieee! Sam mnie chwyciłeś i przerzuciłeś!
W końcu dotarliście pod dom, a Harry postawił Cię na trawie. Usiedliście razem i spojrzałaś mu w oczy, po czym ''szturchnęłaś'' jego nos. Uśmiechnął się i zrobił to samo.
-Kocham Cię bardzo! - powiedziałaś.
-Widzę, ale ja kocham Cię bardziej!
-Tak, tak. Ja kocham Cię bardziej!
-Ale ja kocham Cię bardziej, niż Niall kocha jedzenie.
-Awwww.
Przytuliłaś się do Harry'ego, a on Cię pocałował. Uśmiechnęłaś się i owinęłaś ramiona wokół niego. Jesteście tak w sobie zakochani, że praktycznie ślepi na wszystko dookoła. Widzicie tylko siebie i nikogo więcej.


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

#13 Liam

Był już wieczór, a Ty od rana masz zły dzień. Z naprawdę wielkich nudów, weszłaś na Twitter'a i napisałaś co czujesz. Pół godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi. Twoja mama poszła otworzyć, a po chwili w Twoim pokoju pojawił się Liam z kwiatami i czekoladkami i powiedział:
-Widziałem Twojego tweeta. I nie martw się. Jutro będzie lepiej, pamiętaj.
-Aww, dziękuję. Ale przecież masz próby, musisz wracać. Nic mi...
-Chodź ze mną. - przerywa Ci i chwyta za rękę.
-Co? Ale...
-No chodź.
-Gdzie idziemy?
-Do raju! Haha, żartuję... To niespodzianka!
Wybiegliście z domu, na wychodne mówiąc Twojej mamie, że Liam Cię gdzieś zabiera i wsiedliście do samochodu. Chłopak pogrzebał w schowku i wyjął z niego jakąś chustkę, którą przewiązał Ci oczy. Nie jechaliście długo. Kiedy samochód się zatrzymał brunet wysiadł pierwszy, a Ty po omacku szukałaś klamki. O mało co nie wypadłaś z auta, bo gdy się nachylałaś, Liam otwierał Ci drzwi. Wziął Cię za rękę i poprowadził gdzieś. Zapytałaś go:
-Więc gdzie jesteśmy?
A on odpowiedział:
-Jesteśmy... TUTAJ!
Sprawnie zdjął Ci opaskę z oczu. Rozejrzałaś się. Byliście na prywatnej plaży. Dalej, na piasku było rozpalone ognisko. Płomienie tańczyły na tle granatowego nieba i małych falach.
-NIESPODZIANKA! Kocham Cię! - uśmiechnęłaś się szeroko, a Liam pocałował Cię w czoło.